piątek, 13 grudnia 2013

two cz. druga

     Chociaż lubię polski, to ta lekcja mijała bardzo długo. Nie myślałam o tym co mówi ta kobieta. Zastanawiałam się nad chłopakiem na którego wpadłam. Co ja gadam było ich sporo. Chodzi mi o tego z błękitnymi oczami! Czemu ja o nim myślę nawet nie rozmawialiśmy. Znaczy on coś do mnie powiedział chyba ,, uważaj jak chodzisz’’ czy coś w tym stylu. Z resztą nieważne! To było dziwne… Nagle dotarło do mnie że to dopiero pierwsza lekcja właśnie mija a już tyle rzeczy mnie spotkało. O RAJU! Ciekawe co jeszcze dzisiaj się stanie? Nagle usłyszałam dzwonek. Nareszcie! Nie mogłam się doczekać końca lekcji. Popatrzyłam na plan razem z Ari i okazało się że nie mamy teraz razem lekcji. Ona miała Algebrę a ja Francuski w Sali 72. Super, kolejne poszukiwania. Przytuliłam ją na pożegnanie i ruszyłam do łazienki. Chciałam się trochę odświeżyć. Gdy w końcu ją znalazłam weszłam do środka. Dziwne było to że światła nie chciały się zapalić a było dość ciemno. Znalazłam się przy umywalce i już miałam odkręcić kran gdy usłyszałam szepty w drugim końcu za kabinami. Podeszłam do ściany ,tak aby nie mogli mnie zobaczyć i coś mówiło mi żeby nie wychodzić. Jeden głos był męski a drugi kobiecy. Miałam wrażenie że dziewczyna płakała. Hmm co on robił w damskiej łazience? Może był jej chłopakiem i ją pocieszał? Ale po co szeptali? Byłam bardzo cicho ale nie słyszałam ich. Zbliżyłam się trochę. Wtedy byłam wstanie odczytać to co mówili. Dziewczyna rzeczywiście cichutko płakała a głos chłopaka był taki, jakby jej groził.                                                                                                                                 
–Widziałaś coś czego nie powinnaś. Teraz za to zapłacisz…  Wyszeptał cicho ale słyszalnie dla mnie a płacz stał się głośniejszy.                                                                                                                                                            
– Prze.. prze… przepraszam. Nie wiedziałam! Ni… nie chciałam. Jąkała się, najwyraźniej bardzo się bała. O co mogło chodzić?                                                                                                                                                                   
– Nie ważne czego chciałaś! Mała suko! Byłaś niegrzeczna i będziesz tego żałować…  Nic więcej nie usłyszałam, ale czekałam dalej. Spojrzałam w stronę mówiących. Ujrzałam coś co mnie przeraziło. Czerwona ciecz zaczęła lecieć po podłodze od strony ściany. Zgaduję że tam siedzieli właśnie oni. O nie…. Tam siedzieli coś musiało się stać! Zakryłam twarz ręką aby nie krzyknąć.                                                         
 –Kiedyś naprawdę Cię lubiłem… Trudno to było dawno. Usłyszałam głoś chłopaka. Czy on… nie! To nie możliwe! A jednak…  Cofnęłam się i zsunęłam po ścianie przy zlewach. Nagle usłyszałam kroki. On tu szedł! Przykucnęłam w kącie i zaczęłam cichutko płakać. Nagle ujrzałam postać chłopaka w czarnej bluzie który właśnie zakładał na siebie maskę. Coś w stylu kominiarki. Zaczęłam się trząść… Ta sylwetka wydała mi się znajoma. Postać odwróciła się w moją stronę i chyba się trochę zdziwił bo zaczął mi się przyglądać. Zaczął podchodzić bliżej z zakrwawionym nożem w ręku. Popadłam w paniczny strach! Nie wiedziałam co zrobić, więc wpatrywałam się tylko w niego. Przykucnął naprzeciwko mnie, już miałam przygotować się na śmierć. On tylko przyłożył palec do ust pokazując żebym była cicho. Wiedziałam o co chodzi więc pokiwałam delikatnie głową. A on szybko wyszedł z łazienki. Nie czułam wtedy nic oprócz wielkiej ulgi. Cała się trzęsłam ze strachu. Wiedziałam co jej zrobił i nie mogłam w to uwierzyć. Zaczynałam się zastanawiać czy mam komuś powiedzieć. Nagle zaciekawiło mnie kto był ofiarą. Ledwo co wstałam a nogi już się pode mną ugięły. Podtrzymywałam się o ścianę żeby nie upaść. Szłam wolniutko w stronę dziewczyny. Odetchnęłam i skręciłam za ścianą aby ujrzeć tam blondynkę. Miała szeroko otwarte, błękitne oczy i z ust leciała jej krew. Tak samo jak z jej brzucha w który pewnie dźgnął ją ten chłopak. Leżała w wielkiej kałuży krwi a ciuchy miała nią ubrudzone. Przyłożyłam rękę do twarzy i zaczęłam głośno płakać. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Przede mną leżała zamordowana dziewczyna Jason’a Mc Caina! Musiała coś nieźle przeskrobać. Cała zapłakana wybiegłam z łazienki najszybciej jak tylko potrafiłam. Biegłam tak przed siebie nie wiedziałam gdzie. Po prostu jak najdalej od tego okropnego miejsca. Usiadłam na schodach i zaczęłam płakać. Twarz ukryłam w dłoniach. Nie wiedziałam ile to trwało nie myślałam wtedy o niczym. Nikogo nie było na korytarzu pewnie trwały lekcje. Siedziałam tak na schodach i płakałam, starając się wyrzucić z głowy wspomnienia z przed chwili...
--------------------------------------------
OKOK no to tak full czasu nie pisałam haha ;p ale to kolejny rozdział <3

1 komentarz: