2.
Po oczyszczeniu
się i pożegnaniu z cud-chłopakiem… Znaczy z Jason’em . Wyszłam z kawiarni i
udałam w stronę szkoły. Powinnam czuć się źle i niepewnie, lecz spotkanie z nim
sprawiło że już nic nie popsuje mi tego dnia. Ohh on był taki idealny i miły,
pewnie dziewczyny w jego szkole szleją za nim. Co ja gadam?! Wszystkie dziewczyny
na niego lecą. Ja też! WOW! Rose, spokojnie. Dopiero go poznałaś. Nie zakochuj
się w nim! Chwila czy ja gadam sama do siebie?! Taaaak, bardzo potrzebuję
przyjaciółki. Szkoda, bo pewnie więcej już go nie spotkam. Mu pewnie nie zależy
na spotkaniu ze mną jak mi z nim. Oj, nie mogę się tak zadręczać musze być w
dobrym humorze! Tak. Teraz powinnam psychicznie przygotowywać się do tego co
zaraz ma nastąpić. Wyrzuciłam Jason’a ze swoich myśli i przyspieszyłam kroku.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stanęłam przed
drzwiami do szkoły. Już miałam pociągnąć za klamkę gdy coś mnie powstrzymało.
Ręka nie chciała się ruszyć. Popatrzyłam na zegarek 8:40 mam jakieś dwadzieścia
minut do dzwonka. Poprawiłam strój, wyciszyłam telefon i przekręciłam klamkę.
Drzwi otworzyły się a ja weszłam do środka. Po obu stronach wielkiego korytarza
stały ciemno fioletowe szafki. Ściany były jasno niebieskie a podłoga z szarych
płytek. Poszczególne osoby mniej więcej w moim wieku biegały po korytarzu
rzucając książkami, krzycząc lub śmiejąc się. Większość ludzi spacerowało lub
stało przy szafkach rozmawiając lub smsując. Na dyżurze nie było żadnego
nauczyciela. Nagle zorientowałam się że ciągle stoję przy wejściu a wszyscy się
na mnie patrzą ukradkiem lub widocznie. Znowu… Powoli ruszyłam wzdłuż korytarza
patrząc się na moje stopy i zakrywając twarz włosami. Przeszłam tak spory kawałek gdy poczułam że
na kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę i dojrzałam boskie karmelowe oczy.
Wpatrzona we mnie ze zdziwieniem. Były cudowne! Tak jak rysy jego twarzy. Nie
mogłam dostrzec jego włosów ani czy był umięśniony. Bo resztę zakrywała czarna
bluza z kapturem. Patrzyliśmy tak na siebie chwilę. Nagle wróciłam do
rzeczywistości i przypomniałam sobie że stoimy niebezpiecznie blisko siebie i
patrzy się na nas pół szkoły. Odsunęłam się zmieszana, a moja twarz stała się
czerwona. Chłopak stał cały czas w miejscu patrząc na mnie. Ręce miał w
kieszeniach bluzy.
–Przepraszam.
Wymruczałam, i zaczęłam kręcić się nerwowo w miejscu. On nagle ożył i wyszeptał
tak że tylko ja mogłam to dosłyszeć:
- Uważaj jak chodzisz… I wyminął mnie idąc w swoją stronę. Ja sterczałam
zdezorientowana w tym samym miejscu. To już drugi przystojniak dzisiaj. Lecz
obaj byli tacy wspaniali a tak od siebie różni. Nie wiem czemu ale poczułam
dziwne uczucie w brzuchu. Zignorowałam je i ruszyłam dalej w poszukiwaniu mojej
szafki.
Gdy po długich
poszukiwaniach znalazłam w końcu to czego szukałam. Zobaczyłam że nie ma ona
numerka ale za to wisi na niej jakaś karteczka. Był to rozkład lekcji i sal w
których będę je miała. Odkleiłam świstek i wtedy ujrzałam na szafce liczbę
,,406’’. Dowiedziałam się że mam teraz polski w Sali 59. Schowałam do torby
karteczkę i wyjęłam długopis. Napisałam sobie na ręce numer szafki , tak na wszelki wypadek gdybym
go zapomniała. Zawsze tak robiłam gdy miałam o czymś pamiętać. Ruszyłam w
poszukiwaniu mojej Sali. Uznałam że nie ma sensu szukać jej samej więc kogoś
zapytam. Niedaleko dostrzegłam jakąś dziewczynę piszącej na telefonie.
Wyglądała na miłą. Podeszłam do niej z serdecznym uśmiechem. –
Hej wiesz może gdzie jest sala 59? Jestem nowa i nie mam bladego pojęcia gdzie
co się znajduje. Powiedziałam tak żeby brzmieć w miarę spokojnie i naturalnie.
Otrzymałam od niej ciepły uśmiech w zamian. –Jasne chodzę tu od gimnazjum i znam każdy
kąt tej budy. Powiedziała wesoło mrugając do mnie.
- Sala 59 powiadasz… Ah przecież mam
teraz lekcje w tej samej Sali! Polski prawda? Pokiwałam głową w odpowiedzi
uśmiechając się delikatnie. Ta dziewczyna była naprawdę wesoła i miła. Ja to
mam szczęście! Złapała mnie za rękę pociągnęła za sobą. –Jestem Ariana, ale
przyjaciele nazywają mnie Ari! Przedstawiła się dalej ciągnąc za sobą.
–
A ja Rose. Miło mi Cię poznać! Ariana… bardzo ładne imię! Powiedziałam najmilej
jak tylko potrafiłam.
–
Dzięki twoje też! Wiesz co? Fajnie że mamy razem lekcje. Zraz powiem Ci gdzie
co się znajduję. Zaczęła mnie oprowadzać po
szkole i opowiadać o niej w zadziwiającym Tampie. Szczerze mówiąc prawie
nie słuchałam, ale przytakiwałam co jakiś czas żeby pomyślała że słucham. Gdy
zaczęliśmy zbliżać się do klasy ujrzałam w oddali grupkę chłopaków. Niektórzy
byli naprawdę przystojni, lecz większość trzymała za rękę jakieś różowe landryny,
które śliniły się na ich widok.
–
Powiedz, czemu właściwie zmieniłaś szkołę w ostatniej klasie? Ariana wyrwała
mnie z zamyśleń swoim pytaniem.
–Eeee,
w poprzedniej szkole nie czułam się dobrze. Raczej nie miałam przyjaciół, byłam
samotna… Chciałam coś zmienić w swoim życiu. Nie mam bladego pojęcia czemu jej
to powiedziałam. Nikt oprócz Milli i tym nie wiedział.
– Ojej! Przepraszam nie miałam pojęcia… Skinęłam do niej na znak że nie
szkodzi, lecz miałam trochę zmartwioną minę, dlatego dodała szybko – Nie bój
się, nikomu nie powiem. Złapała mnie za obie ręce i uśmiechnęła ciepło. Oddałam
jej uśmiech.
– Ej, co to
za ludzie stoją tam w rogu? Zapytałam, tak niby od niechcenia. –Wiesz
co… To jest taka jakby szkolna elita. Wszędzie trzymają się razem. Chociaż tak
naprawdę są ze sobą tylko na pokaz. Ci chłopacy byli już z każdą możliwą
dziewczyną w tej szkole, która nosi spódnicę podobną raczej to skrawka
materiału. Te plastikowe dziewczyny też są nie lepsze. Wiesz one z takimi
szkolnymi przystojniakami… Bo wszyscy przystojni chłopacy zadają się właśnie z
nimi.
– A ty się z nimi trzymasz?
– Weź sobie ze mnie nie żartuj! Trzymam się od nich najdalej jak to
tylko możliwe! Nie wiem co w nich jest takiego fajnego, że wszyscy chcieli by
być tacy…
-Ohh, w mojej poprzedniej szkole też tacy byli! Ummm, mogę wyjawić Ci
sekret? Nagle poczułam wielką chęć wyżalenia się jej. Prawie jej nie znałam ale
wydawała się miła i może mogłaby to być moja przyjaciółka.
–
Oczywiście! Możesz mieć pewność że nikt się nie downie! Wyciągnęła w moją
stronę mały palec. Zrobiłam to samo. Wiem że ryzykowałam ale co tam? Raz się
żyje! –
Bo wiesz… ja nigdy nie miałam chłopaka… Ufff, tak w końcu to powiedziałam!
– Naprawdę?! Oj nie takiej reakcji się spodziewałam… - Znaczy nie w tym
sensie! Chodzi mi o to że jesteś bardzo ładna, miła i sympatyczna… Myślałam że
chłopacy się o ciebie biją czy coś… WOW nikt ale to nikt jeszcze mi czegoś
takiego nie powiedział! Zaczerwieniłam się odrobinę. Oczywiście.
–Ej nie przesadzasz trochę? Ja siebie nie
lubię ani za charakter ani za wygląd… A chłopacy mają o mnie zupełnie inne
zdanie.
– Serio? U nas w szkole nie ma trudnych chłopaków! Powiedziała
żartobliwie i puściła mi oczko. Zaśmiałam się lekko.
Zaczęłyśmy
zbliżać się do sali. Zostało nam już tylko przejście obok grupki tak zwanych ,,
VIPÓW’’. Eeee taaaam! Bułka z masłem! Yyy, NIE! Szłyśmy w ciszy obok nich i już
miały byśmy to za sobą gdybym nie wpadła przypadkiem na jakiegoś chłopaka.
BRAWO ROSE! Stał do mnie tyłem, lecz niestety musiał się do mnie odwrócić. No
nieee! To co zobaczyłam zaszokowało mnie do końca. -
Uważaj jak leziesz! Krzyknęła jakaś dziewczyna stojąca niedaleko. Lecz nie
obchodziło mnie to. Wpatrywałam się w twarz tego chłopaka. Miał tak dobrze
znane mi karmelowe oczy i idealne rysy twarzy.
– Czy ja Cię skądś nie znam? Tylko stałam i patrzyłam gdzieś
przed siebie byle tylko nie na niego.
–Ahh już wiem to ty! Jak widać przynosisz
same kłopoty! Powiedział uśmiechając się delikatnie.
– No powiedz coś. Nie
gryzę! Tym razem zaczął chichotać. No nie wiem…
- Eee ,no hej! Nie wiedziałam że chodzisz do tej szkoły? Powiedziałam
niepewnie.
– Mógłbym zadać Ci to same pytanie! On miał taki piękny uśmiech. Wszyscy
dookoła patrzyli się na nas. Momentalnie zaczerwieniłam się i spuściłam głowę.
Cóż nowa dziewczyna gadająca z prawdopodobnie najbardziej popularnym chłopakiem
w szkole? Tak, Rose! Niezły pierwszy dzień…
- Nie denerwuj się. Wziął moją
brodę tak że patrzyłam mu teraz w oczy.-Nic się nie stało. Posłał mi kolejny
olśniewający uśmiech. Dziewczyny i chłopacy za nami ( pewnie jego paczka )
patrzyli na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy a już najbardziej to
dziewczyna stojąca niebezpiecznie blisko niego. Nie obchodziło go to. No
proszę, a mnie tak!
– Jasne,
przepraszam. Teraz musze iść na lekcję. Odeszłam od niego w stronę Ari. -Miło
było Cię znowu zobaczyć! Krzyknęłam i udałam się z nią do klasy. Odmachał mi
ręką i uśmiechnął się ciepło. Ariana miała tak zdezorientowaną minę.
Najbardziej, chyba jak było to możliwe!
– No co to było?! Dziewczyno jest pierwszy dzień w szkole a do ciebie
już zarywa najprzystojniejszy gościu w budzie?! Krzyknęła dość głośno. Za
głośno, więc położyłam rękę na jej ustach.
– Nie zarywał, po
prostu już go dzisiaj widziałam ale nie miałam pojęcia że się tu uczy. –Jest
najprzystojniejszy ale też jednym z tych najbardziej wrednych i wkórzających. – Dziwne…
dla mnie od początku był miły. Nawet za miły. Przypomniałam sobie jak wycierał
moje nogi… Nieważne.
– No właśnie dlatego mówię że Cię podrywa!
Normalnie się tak nie zachowuje!
– Cokolwiek… wymamrotałam i usiadłam w ostatniej ławce razem z Ari. Już
o tym nie rozmawiałyśmy. Miałyśmy lepsze tematy na przykład dowiedziałam się że
ta laska obok niego to była jego dziewczyna. Największy plastik w szkole. Hmm.
Czemu mnie to nie dziwi?! To by było zbyt piękne gdyby był wolny.
--------------------------------------------------------------------------
Jutro dodam drugą część roz. Mam nadzieję że ta część wywołała dobre wrażenie na was :) Kolejna będzie jeszcze lepsza, proszę o komentarze!
Xo